Zima była, zimy nie ma. Jeszcze tydzień temu spadł śnieg, a teraz nie ma po nim ani śladu… wręcz przeciwnie, czuję ciepłe powietrze na twarzy i nawet w nocy nie przeszywa mnie chłód grudnia. Nie będzie zimy? Muszę na nią czekać? Ile jeszcze?
… read more…1 min min read - December 5, 2005
Pewnie spodziewacie się kolejnego tekstu w stylu: jak jest mi wspaniale, jestem zakochany, mam motylki w brzuchu. A ja będę wredny i ponarzekam. Nie może być przecież bieli bez czerni, światła bez cienia, więc i aby wyraźniej było widać moje szczęście, jakie daje mi siły każdego dnia, muszę pokazać jak wiele mnie dobija… a dobija trochę. Miałem rację w podstawówce stwierdzając, że nie lubię gier zespołowych. Może czasem pograłem w nogę, ale do dziś wolę samemu sobie popływać, pożeglować na jednoosobowym jachciku, wsiąść na czterokopytny zwierz czy pomachać pedałami w moim rowerze. Tak i w życiu. W pracy może i umiałem poradzić sobie z ludźmi, już w Leonardo Da Vincii w jakimś stopniu potrafiłem bawić się w team leading, ale nie był to układ jam Pan wy wyrobki. Nie. Ja kocham współpracę z ludźmi kompetentnymi i ambitnymi, ze specjalistami. Dlatego uważam, że miałem wspaniałą grupę na praktykach, choć każdy z nich (łącznie ze mną) miał w sobie ogromnego polsko-patriotycznego lenia. Bardzo cenię sobie pracę z chłopakami z dwóch ostatnich zakładów (czy jednego… kwestia nomenklatury), gdzie naprawdę mogłem walczyć w jednym teamie ze specjalistami. Wiele zresztą się od nich nauczyłem. Dobrze pracowało mi się też z Urlichem z JSF, czy wpaniale idzie robota z Wojtkiem i ekipą… nie zapomnę o niezrównanych literatach z Oddechu. Super mi się współpracuje z moim bratem, bo też każdy z nas zna swoje dobre strony i nie wkaszania się drugiemu w paradę… Mogę tak wymieniać i wymieniać… Ale powiem też… nie znoszę gier zespołowych z ban… zaku… len… … … … … i tyle mam do powiedzenia. Gdy słyszę: my przygotujemy materiały, a ty zrobisz i przedstawisz prezentację rozumiem, że dostanę może nie scenariusz, ale opracowane dane, biografie, zaznaczone najważniejsze sprawy. Dostałem… szkoda gadać, CRTL+C, CRTL+V strony o filmie Piękny Umysł. No fakt… jeden z kolesi omawianych w temacie był inspiracją do powstania tego filmu… ale tematem nie jest kinematografia, a teoria gier w rozumieniu ekonomii matematycznej. Hmmm… w czasach Googli, wikipedii, … nie powiem jeszcze czego bardzo trudno dotrzeć do takich informacji i przerasta to poziom przeciętnego studenta ekonomi na Uniwersytecie Szczecińskim Cóż… chyba może faktycznie powinienem myśleć o doktoracie, skoro tak ich przerastam (sic!). Poza tym ponarzekam na to, że w ten weekend nie zobaczę mojego skarbka i bardzo tęsknię… Ufff… jest mi lżej… teraz by się przydał buziak od takiej jednej pięknej…
… read more…2 min min read - December 9, 2005
Przed chwilą miałem wenę… Czy mnie opuściła? Nie, to zmieszanie. Akurat coś mi się udało, kawa uderzyła do głowy, a Iza przypomniała mi, że jakiś czas temu zabierałem się do pisania notki… No ale o czym miałem pisać? Może już to minęło. No tak,… minuty nowe mogą przynieść czasem zupełnie odwrotne spojrzenie na życie, świat… Może to Liber w radiu Eska wybił mnie też z tego rytmu, fakt… chłopak potrafi czasem mnie zbić z tropu… Ale dlatego, że mówi o tym o czym wiem, czy … może to po prostu ten intelektualny beat.
… read more…2 min min read - December 19, 2005
Dziewczyny… żadna z was nie będzie tak zazdrosna jak zazdrosny umie być facet. Naprawdę. Wiem, że miałem kontakt ze strasznymi zazdrośnicami. Była dziewczyna, która zrobiła mi zjebkę, za to, że oddałem auto do warsztatu mojej przyjaciółki, albo, że w komórce miałem tapetę z komiksu Danger Girls. Były przyjaciółki zazdrosne, że mam kogoś… były psy zazdrosne, że głaszczę innego psa… Ale, nikt. Powtarzam: nikt, nie może być tak zazdrosny jak ja. No, ale połowa sukcesu, że panuję nad tym i… śmieję się z tego. Zazdrość faktycznie jest objawem pewnego przywiązania, tego, że komuś na kimś zależy. Śmieszne jest tylko to, że ktoś jest zazdrosny, gdy nie ma powodów. Ja czasem tak mam, przyznaje się. Gdy wyczuwam samczyka kręcącego koło mojej dziewczyny zaczynam się gotować. Szczęście w nieszczęściu, że poznałem co to jest chorobliwa zazdrość. Była sobie pewna Pani (o której już wspomniałem), która sprawiała, że czułem się jak w klatce. Dla takiego malczyka jak ja, który skończył ekonoma i wspaniale czuje się w towarzystwie kobiet, nie mogło zdarzyć się nic gorszego. Po prostu nie mogłem nic… Musiałem zrezygnować z naprawdę cudownych przyjaźni. Na szczęście udało się najważniejsze odzyskać i tu się cieszę (pozdro dla dwóch Sióstr, obu z 31 stycznia :P… ta z 10 kwietnia się nie odzywa :D). Teraz na to nie pozwolę i moja Dama o tym wie. A, że zawsze chciałem być w związku partnerskim, a nie autokratycznym, dlatego to co mi wolno to i jej. Zresztą dwa baranki jesteśmy i to bardzo podobne: nerwusy, uparciuchy, wredotki, chorobliwie ambitni, zdolni… i :) najlepsze zostawiam w sferze intymnej.
… read more…1 min min read - December 22, 2005
Dopiero wstałem i chwilę po przebadaniu wnikliwym kalendarza jednogłośnie zadecydowałem, że nie przespałem sylwestra. Nie… Jeszcze mi się nie udało… Pamiętam takich, co to zrobili, ale ja się obudziłem dobre 11 godzin przed Nowym Rokiem, więc siłą rzeczy przespać go nie mogłem… ale jeszcze mogę. Nowy Rok to czas postanowień. Tak samo jak Wigilia. W Wigilię postanowiłem sobie… dorosnąć :P, a może raczej… nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. Wiem, że ten rok należał do najgorszych. Poprzedni też. Ale mam taką wrodzoną wadę, że nie jestem pesymistą i widzę w nim bardzo dużo dobrych wątków. Udaną pracę, która udowodniła mi, że naprawdę umiem i mogę, gdy tylko chcę. To, że nadal studiuję, mimo ciągłego narzekania i poczucia zagrożenia. I, że spotkałem kogoś z kim mi jest naprawdę dobrze… a jednocześnie… nie nazwę tego… wariactwem. Nie, po prostu jest mi bardzo bardzo bardzo bardzo dobrze. Nowy Rok to też czas tych gorszych postanowień. Nie będę tego, nie zrobię tego, zmuszę się do tego… Wiem, że zmusiłem się do zupy szczawiowej i nawet mi smakowała (sukces :D). Ale są takie rzeczy, takie pytania, na które nie umiem sobie odpowiedzieć, bo ani one, ani potencjalne odpowiedzi nie są obiektywne. O ile jakieś są, ale najpewniej są bardziej lub mniej. Pytania o poświęcenie, cierpliwość oraz jak my to bezdusznie w ekonomii nazywamy koszt alternatywny, czyli wszystko to, co możemy zyskać za tą samą cenę. Ja nie zamierzam na nie odpowiadać… Pozostawię to mojej największej wadzie… nieobliczalności. Może raz okaże się zaletą. Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich moich Przyjaciół, Znajomych i Rodziny.
… read more…1 min min read - December 31, 2005