Back to Blog

Avril

Posted by

Avril grała wczoraj. Była. Blisko. Pojechała. Ale wciąż w sumie jest i jakoś podnosi moje zmęczone myśli… Choć one i tak już lecą. Odlatują… i powracają i są i ich niema. Coś jednak nie pozwala mi upaść. Coś nie pozwala mi poddawać się i rozkładać ręce. Nie. Właśnie przeciwnie. Czuję wyzwanie… wyzwanie, któremu muszę sprostać. I jak słyszę: jak jest? Nie mogę odpowiedzieć “źle”, “jakoś”… nie jest dobrze, ale… Może po prostu w końcu czas stać się mężczyzną… Zresztą i tak jakoś w marynarce czuję się lepiej niż w bluzie z kapturem… No i napewno pewniej…