Trzy księgi
Posted by
Łukasz Marek SielskiRelated reading
Księga pierwsza: Dżon Griszam - Firma
Szkło, kilkanaście metrów w górę i dalej wyżej. Aż na 22 piętra. A ja na dole. Aluminiowe drzwi windy odsuwają, a ja wpycham się do środka. Ziuuuu… 3 piętro. Jadę sam. Ziuuuu… Wchodzę. Kawa. Lepiej. Puszczam muzę. Chłopaki mają znów słuchawki, cóż… Nelly Furtado, warto było kupić. Disturbed, pierwsza płyta była lepsza. Kilka maili i wracamy do kodowania. Piter wiesz? Hmmm… Już znalazłem. Gdzie? Google. A nosz ci… ty… fine. Alles klar. Chodzi. Wow. Myślałem, że nigdy się nie uda, a tu prawie koniec. Pstryk. Czas minął. I tak zrobiłem kawał dobrej roboty. O nie… znów ta winda. Ziuuuu….
Księga druga: Dziewczyna nr 6
Hallo. Cześć. No hej. O, konferencja. Dwie? Jedna znika. Ale jedna jest. Niby nic, a jednak mówię coś. Ona niby nic, a odpowiada. Fajnie. Rozmowa o niczym jest miła. Zwłaszcza, gdy rozmawiasz z KIMŚ. A ten ktoś mówi coś, co jest miłe, ale nie słodzi… wiosna… koniec rozmowy…
Księga trzecia: Zaginiona autostrada
Miało być ciepło. Ale nie po to wyciągałem rower by go chować od razu. Raz, dwa, trzy… uf uf uf. Taka szeroka droga, a same samochody. Niech się walą. Uf uf uf. Centrum. Mało natury, jedziem dalej. Uf uf uf. Ale ładny park. Gdzie jestem? Jak stąd wyjechać. Shit… A już wiem. Z górki zawsze prowadzi na dół. A gdzie znowu jestem. Shit. Ty, mam mapę w telefonie. Uf. Jedziem dalej. Uf uf uf uf. Dobra, wracamy. Kurde, jestem na drugim końcu miasta. Uf uf uf uf uf uf uf uf uf… uffffffff. Domek. Shower… Padam. Słodko… Siadam do kompa. Była… nie ma… wrrrrrr :> … shit…