Zawirowany
Posted by
Łukasz Marek SielskiRelated reading
Zawirowany, w oparach kawy, spoglądałem na monitor poszukując ukrytego sensu. Te miliony kolorowych punkcików spoglądały na mnie i starały się coś przekazać. Ja wiedziałem tyle… że tylko kawa trzyma mnie na nogach. Gdy zaczynało się myślałem, że niewiele się stanie, albo znów poczuję rozczarowanie i w zasadzie. Było inaczej, zupełnie inaczej. Ale w zasadzie nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej niż było. I sam nie wiem czy było źle czy dobrze. Na pewno było inaczej, a ja długo nie mogłem się otrząsnąć zanim siadłem za kierownicą. Sami zresztą oglądnijcie Zemstę Sithów… I tak oto kawa uratowała mnie dnia kolejnego. Tylko wciąż byłem gdzieś, nie tam gdzie być powinienem, a raczej nie tym świecie, ale gdzieś w iluzji. Mignął mi południowy kwiat przed oczyma… czy ja zawsze muszę spotykać kobiety sprzed lat piękniejsze, niż były, choć wydawało by się, że piękniejsze być by nie mogły. Czy to może ja? Sam nie wiem. Bo na tym, że piękno otacza mnie ze wszelkich stron, niewiele odczuwam. Przez chwilę, gdzieś, kiedyś, kilka dni temu poczułem zabawne łaskotanie w brzuchu, a dziś? Tylko patrzyłem się tempo na telefon zastanawiając się czy da jakiś znak. A w zasadzie czy musi? I czy ja tego chcę? Już sam nie wiem… Dla mnie równie realny jest weekendowy zjazd na uczelni, pobudka o 7 rano do pracy i Yoda z mieczem świetlnym. I nawet nie wiem, czy ten zielony ludek nie jest mi bliższy w przemierzanej przestrzeni i rzeczywistości… Nawet notka nie ma końca… To po prostu Matrix.